Dzieci rewolucji

Gwałtowne zmiany społeczne mają tę wadę, że najczęściej unicestwiają także reformatorów. Spektakl „Marat/Sade” według Petera Weissa we Wrocławskim Teatrze Współczesnym pokazuje przewrotny mechanizm historii w czasie rewolucji francuskiej. Czy tylko wtedy?

Spektakl, jaki zaproponował jego reżyser Marcin Liber, powstał na podstawie dramatu Petera Weissa „Męczeństwo i śmierć Jean Paul Marata przedstawione przez zespół aktorski przytułku w Charenton pod kierownictwem Pana de Sade”. Weiss użył w swoim dramacie fragmentów biografii autentycznych postaci: Jean Paul Marata i markiza de Sade. Jeden z przywódców rewolucji i znany filozof i libertyn. Ten ostatni przygotowuje w przytułku w Charenton spektakl o życiu i śmierci Marata. Zatem oglądamy teatr w teatrze. Nawet żeńskie role są odgrywane przez mężczyzn.

Sam reżyser bardzo trafnie określił ten spektakl, który „…opowiada o śmierci, o rewolucji i o teatrze”. Dlatego też oglądamy końcówkę życia Marata, wraz z jego śmiercią, przedstawioną przez pensjonariuszy przytułku w Charenton. Przedstawienie to animuje markiz de Sade, który siedząc na fotelu z boku sceny przegląda się stworzonemu przez siebie widowisku. Kolejne sceny przedstawiają rewolucyjne wrzenie, gilotynowanie jej przeciwników, ale też zmierzanie Marata do nieuchronnego końca. Nawet jego przekonanie „ To ja jestem rewolucja”, nie uchroni go od śmierci.

Marcin Liber nadał temu spektaklowi wymiar uniwersalny. Wszystko co zdąża w kierunku autorytaryzmu, prędzej czy później ulega unicestwieniu. Kończy się tak, jak w znanym powiedzeniu Dantona „rewolucja pożera swoje dzieci”.
Zamysł reżysera wspomaga scenografia Mirka Kaczmarka, która na zasadzie teatru w teatrze, operuje umownymi, ale przejrzystymi dekoracjami, wykorzystując też współczesne sprzęty (podnośnik). Odnotować należy ruch sceniczny duetu performerskiego Hashimotowiksa, który tworzą Paulina Jaksim i Kasia Kulmińska.

Muzyka Tomasza Leszczyńskiego ma bardzo duży rozrzut: od synkopowanej melodii w trakcie recytacji poprzez groźnie i złowrogo brzmiące tło, do ostrego, rockowego „numeru”, wykonanego na scenie. W pewnym momencie pojawia się fragment „Childern of The Revolution” zespołu T. Rex. Scenicznym postaciom towarzyszy Michał Paluch, grający na gitarze.

W tym specyficznym spektaklu – bo są w nim tylko męskie role – wyróżniają się Jerzy Senator – Pan De Sade i Rafał Cieluch – Marat, czyli chłodny pragmatyzm i gorące rewolucyjne idee (na zdj. N.Kabanow). Znakomicie wywiązują się z damskich ról Tomasz Taranta – Simona Evrard i Mariusz Bąkowski – Karolina Corday. Wymieńmy pozostałych aktorów, bo każda z tych ról to mała perełka: Dominik Smaruj, Przemysław Kozłowski, Maciej Kowalczyk, Krzysztof Boczkowski, Krzysztof Zych, Miłosz Pietruski, Tadeusz Ratuszniak, Piotr Łukaszczyk.

Trudno nie zestawić przesłania tego spektaklu – ostrzeżenia przed autorytaryzmem – z obecną sytuacją na świecie. Teatr z cała mocą artykułuje to ostrzeżenie, a sceniczna realizacja Marcina Libera jeszcze je wyostrza. Oznacza to, że nie każda zmiana jest zmianą na lepsze. Czasem wręcz odwrotnie…

tom

 

„Marat/Sade” na podstawie dramatu Petera Weissa „Męczeństwo i śmierć Jean Paul Marata przedstawione przez zespół aktorski przytułku w Charenton pod kierownictwem Pana de Sade”. Reżyseria Marcin , współpraca dramaturgiczna Michał Kmiecik, scenografia, kostiumy, światło Mirek Kaczmarek, muzyka Tomasz Leszczyński, ruch sceniczny Hashimotowiksa. Wrocławski Teatr Współczesny. Premiera 19 listopada 2022.