Odnaleźć tożsamość

Teatralne życie Wrocławia stopniowo podnosi się z kolan. Najlepszym tego przykładem jest Teatr Polski, który przedstawił swoja najnowszą premierę.

• Twórczość Tadeusza Różewicza nie straciła wcale na aktualności. Pasuje jak ulał do naszych czasów, w których poszukuje się swojej tożsamości.
• Martyna Łyko, reżyserka spektaklu zaproponowała tylko kobiecą obsadę, przez co widz ulega złudzeniu, że w życiu dominują tylko kobiety.

Wrocławianie ostatni raz mieli możliwość oglądać „Białe małżeństwo” Tadeusza Różewicza w 2010 roku we Wrocławskim Teatrze Współczesnym w reżyserii Krystyny Meissner. Nie za często jak na miasto z którym związany był Tadeusz Różewicz od 1968 roku przez 46 lat. Dlatego tym bardziej cenne jest przybliżenie, zwłaszcza młodemu pokoleniu, tego dramatu, nasyconego niepokojem młodych kobiet, budzącej się w nich seksualności, wchodzących w dorosły świat, pełen dominacji mężczyzn.

Ze zrozumiałym zainteresowaniem oczekiwana była najnowsza inscenizacja znanego dramatu Tadeusza Różewicza – „Białe małżeństwo”. 14 marca można było ją obejrzeć na Scenie na Świebodzkim, ale też on line. Przygotowała ją Martyna Łyko, której biografia teatralna budzi zdumienie! Ma za sobą studia licencjackie na wydziale nauk artystycznych o specjalizacji teatralnej uniwersytetu w Lille, ukończyła studia na wydziale aktorsko-reżyserskim przy Akademii Sztuk Pięknych w Nafplio, w Grecji. Natomiast studia magisterskie z reżyserii teatralnej ukończyła przy University of East London w 2012 roku i otrzymała dyplom z wyróżnieniem.

Wrocławskie przedstawienie ma swój osobliwy smaczek. Otóż grają w nim same kobiety. Także role męskie. Ten ryzykowny, ale w praktyce udany pomysł sprawdził się scenicznie. Jolanta Zalewska tak sugestywnie gra ojca, dominującego w domu, że chwilami wątpimy czy jest to w rzeczywistości aktorka. W jego cieniu egzystuje matka – Bożena Baranowska, podporządkowana ojcu do granic możliwości. Równie znakomita jest Monika Bolly, jako lubieżny dziadek, opętany seksem mimo podeszłego wieku. Ta starcza obsesja jest przerażająca, ale świetnie prze nią zagrana. Innego rodzaju „mężczyzną” jest Beniamin , którego gra Iwona Kucharzak-Dziuda. Bardzo oszczędnymi, ale wyrazistymi środkami pokazała ona idealistycznego prawiczka, dla którego zderzenie z seksem w związku jest monstrualnie koszmarnym zadaniem. Agata Skowrońska świetnie zagrała seksowną ciotkę, która wyjaśnia dziewczynom zawiłości damsko-męskiego świata.

Prym w tym przedstawieniu wiodą jednakowoż Aleksandra Chapko – Bianka i Beata Śliwińska -Paulina (na zdjęciu pierwsza od lewej). W ich dialogach ogniskuje się cały problem zawarty w dramacie Różewicza: budzenie się ich seksualności w świecie, w którym dominują mężczyźni. Aleksandra Chapko w tę rolę włożyła wszystkie swoje aktorskie umiejętności, a zarazem zrozumiałe dla widza rozterki i niepokoje młodej kobiety, która mówi „Nie chcę być dziewczyną”. Nieco inaczej wypada rola Pauliny w wykonaniu Beaty Śliwińskiej. Jest ona trzeźwą realistką, nie mającą złudzeń ”Mężczyźni nie bardzo różnią się od zwierząt”. Ten duet znakomicie niesie całe przedstawienie.

Jest ono starannie dopracowane, nawet na pozór drugoplanowa rola kucharci w wykonaniu Katarzyny Baran, przyciąga uwagę widza. Całości dopełnia scenografia i kostiumy Anny Marii Karczmarskiej i Mikołaja Małki. Fortepian, podesty i materace są miejscem akcji, zmieniają one konfigurację w zależności od potrzeb. Cały czas scenicznej akcji towarzyszy klawesynowa w brzmieniu muzyka Maurycego Raczyńskiego, budując nastrój.

To bardzo udana premiera Teatru Polskiego pod nowym kierownictwem. Spektakl ten otwiera Rok Różewiczowski w setną rocznicę urodzin Tadeusza Różewicza. Otwiera też nowy rozdział w historii Teatru Polskiego: powrotu do świetności, którą każdy widz ma w pamięci.

tom

Tadeusz Różewicz, Białe małżeństwo, opracowanie tekstu i reżyseria Martyna Łyko, scenografia i kostiumy Anna Maria Karczmarska i Mikołaj Małek,
muzyka Maurycy Raczyński, choreografia Tobiasz Sebastian Berg Teatr Polski. Premiera 14.03.2021 r.