Ostatnia premiera Wrocławskiego Teatru Współczesnego, zmusza widza do zrewidowania swojej postawy, także wobec zła.
„Jutro przypłynie królowa” to spektakl, który powstał w oparciu o reportaż Macieja Wasielewskiego. Wymagało to przełożenia niejako tekstu na język sceniczny. Krzysztof Szekalski nie uronił tego, co w tekście najważniejsze: brak działań, przyzwolenie na zło jest także czynieniem zła.
Oto mamy prawdziwą historię, mówiącą o niewielkiej społeczności na wyspie Pitcairn, kolonii brytyjskiej. Kilku mieszkańców tej wyspy w 2004 roku zostało oskarżonych o wielokrotne gwałty na nieletnich dziewczynkach. Ta sprawa odkrywa przerażające zwyczaje panujące na wyspie: mężczyźni wprowadzili tam prawo do gwałtu i pedofilii. Stworzyli utopijną rzeczywistość z całkiem prawdziwą bezkarnością wobec sprawców.
Reżyser tego spektaklu, Piotr Łukaszczyk pokazuje, jak zło narasta, staje się obowiązującym zwyczajem, próbuje – wraz z widzem – odpowiedzieć na pytanie, jak możliwe było to wszystko, co wydarzyło się na Pitcairn. Trzeba przyznać, że dokonał bardzo trafnych decyzji obsadowych. Bartosz Woźny to Buck, zwany też Wujaszkiem, nieformalny przywódca wyspy, który kieruje się swoimi okrutnymi zasadami (Każdy mężczyzna musi czasem rozpiąć rozporek). Jest cyniczny, bezwzględny i bluźnierczy. Jego przeciwieństwem jest Lu, pastor i pszczelarz, który mimo swej łagodności, też przyzwalał na zło, nie reagując na nie. Krzysztof Boczkowski jest wprost wymarzony do tej roli, choć mrozi nas chwilami jego obojętność na zło, czynione przez Bucka. Podobnie obojętna na zło jest żona Lu – Donna , w znakomitym wykonaniu Anny Błaut, mająca przecież świadomość, że ich córki Veronika (Maria Kania) i Lisa (Jolanta Solarz-Szwed), są obiektem wynaturzonych męskich praktyk. Temu okrutnemu prawu do przemocy seksualnej wobec kobiet, przeciwstawia się Wiliam (Maciej Kowalczyk), mimo pomagierów Bucka – Dennisa ( Krzysztof Zych i Rusty’ego (Miłosz Pietruski). Wiliam chce chronić swoja siostrę Abigail, choć jego szanse na to są niewielkie.
Bardzo udany był debiut sceniczny dwójki młodych aktorów z Akademii Sztuk Teatralnych: Diana Kozłowska, jako Abigail prezentuje – oprócz naturalnej tutaj młodości – niezły warsztat aktorski, a także świetne zgranie z zespołem. Podobnie jak Jakub Mikulak – Albert, grający nieporadnego syna Bucka. O tych aktorach na pewno jeszcze usłyszymy.
Znakomicie wspiera koncepcję reżysera scenografia, autorstwa Michała Araszewicza. Krąg ułożony z szyn jest niczym zaklęte koło dla postaci z tego spektaklu. Muzyka Filipa Zawady, to niepokojące, odległe tło, a chwilami mocne ogłuszające dzwięki. Trudno nie zauważyć pracy Tomasza Wesołowskiego , autora choreografii. Zwłaszcza dwie sceny zapadają w pamięć: przerażający taniec czterech kobiet i scena z Wiliamem, oplecionym linami, w błyskach stroboskopu i niebieskiej poświacie. Ten niezwykły kształt plastyczny spektaklu, to również zasługa Jędrzeja Bączyka, reżysera świateł. Światło wydobywa z ciemności postacie lub pokazuje je w pełnym blasku.
Widz, po wyjściu z teatru ma niejasne poczucie, że ten świat ze sceny, wcale nie jest taki odległy od naszego, rzeczywistego. Że zło krąży wokół nas, a my często – milcząc i nie chcąc go widzieć – akceptujemy je.
tom
Jutro przypłynie królowa, na podstawie reportażu Macieja Wasielewskiego
reżyseria Piotr Łukaszczyk, adaptacja i dramaturgia Krzysztof Szekalski,
scenografia, wideo Michał Araszewicz, muzyka Filip Zawada, choreografia Tomasz Wesołowski, reżyseria świateł Jędrzej Bączyk. Wrocławski Teatr Współczesny. Premiera 7 grudnia 2019.