Oszczędzać czy wydawać? Lepsze wygodne dziś czy bezpieczne jutro?

W czasach stóp procentowych na poziomie inflacji lub wręcz poniżej rzeczywistego jej poziomu, pytanie o sens oszczędzania nabiera dodatkowej mocy. 

Carpe diem. Trzeba przyznać, że osoby wyznające powyższą filozofię mają dziś w rękach silne argumenty. Składanie pieniędzy w banku, nawet na kontach oszczędnościowych, stanowi dziś realną stratę. Inflacja, czy inaczej mówiąc utrata wartości pieniądza w czasie, sprawia, że suma odłożona na takim rachunku za kilka lat będzie realnie mniej warta niż obecnie. Ujmując rzecz prościej, za wypłaconą wówczas gotówkę, wraz z naliczonymi odsetkami, kupimy mniej towarów niż obecnie. Mniej bochenków chleba, mniej litrów paliwa na stacji benzynowej,

itd.  Czyż nie lepiej więc cieszyć się chwilą i korzystać z uroków życia właśnie teraz, gdy w pełni jesteśmy w stanie czerpać z wygodnego, ciekawego, urozmaiconego sposobu spędzania wolnego czasu? Właśnie teraz, kiedy najbardziej cieszy nas posiadanie modniejszych ubrań, lepszych samochodów, nowocześniejszego sprzętu audio-wideo? A może jednak powściągnąć konsumpcyjne zapędy na rzecz spokojniejszego jutra? Inna rzecz, iż wspomniane „jutro” wcale nie musi okazać się takie całkiem pewne oraz bezpieczne, bo to przecież rządzący ustanawiają reguły, które obowiązywać będą za „x” lat. Przypomnijmy sobie niedawny przykład Cypru, gdzie usankcjonowano ordynarne „oskubanie” rachunków bankowych, powyżej pewnego progu kwotowego. Przy czym wysokość tego progu nie ma absolutnie żadnego znaczenia na przyszłość. Wczoraj taka, jutro może być inna, w zależności od potrzeb państwowej kasy. Ścieżka została przetarta a historia może się powtórzyć w każdym innym miejscu i czasie. Pamiętajmy, ze to nie drobni ciułacze stanowią przecież prawo. Oni będą jedynie ponosić jego konsekwencje. Z drugiej strony przyjemna jest świadomość posiadania na rachunku odpowiedniej sumy, stanowiącej zabezpieczenie na wypadek chwilowej utraty pracy, czy innych zdarzeń losowych lub mogąca posłużyć jako swoisty, prywatny fundusz emerytalny.

Oszczędzać zatem, czy konsumować i nie przejmować się jutrem? Próżno szukać jednoznacznego rozwiązania tej, filozoficznej nieco, kwestii. Odpowiedź determinowana będzie raczej cechami charakterologicznymi, niż jakimkolwiek rachunkiem  ekonomicznym. Osobowości ekspansywne i przebojowe wysuną zapewne argument o obecnych potrzebach, utrzymując, że na starość mogą zadowolić się chlebem z maślanką, a tu i teraz mają inne priorytety. Z kolei jednostki bardziej konserwatywne raczej odmówią sobie uciech i przyjemności dnia codziennego, z myślą o czerpaniu profitów w przyszłości.

Jakkolwiek nie odpowiedzielibyśmy sobie na to pytanie, warto mieć świadomość ryzyka, którym obydwa rozwiązania są obarczone. A może szukać  jakiegoś rozsądnego „złotego środka”, który pogodziłby ogień z wodą? Zapewne znajdą się i tacy, którzy cały ten dylemat uznają za pozorny a dyskusje skwitują stwierdzeniem, że aby oszczędzać, trzeba mieć z czego. Racja, ale żeby oszczędzać wystarczy zacząć mniej wydawać, zastanowić się chwilę, czy aby na pewno wszystkie ponoszone dziś przez nas wydatki są absolutnie niezbędne? To już jednak temat na zupełnie inną dyskusję…

 

                                                                                                             mar