Mama da radę
Lepszego świątecznego prezentu nie mógł sprawić nam Wrocławski Teatr lalek. Jest nim znakomity spektakl „Piekło-Niebo”. Porusza serca, dodaje otuchy, daje nadzieję.
Trwa dobra passa tego teatru, ale jego ostatnia premiera dosłownie wbija w fotel. Mimo, że jest on przewidziany dla siedmiolatków, zarówno starsze dzieci, jak i dorośli śledzą z zapartym tchem historię mamy Tadzia. Bardzo przejrzysta fabuła autorstwa Marii Wojtyszko przypomina historię prosto z życia. Do tego opowiedziana jest inteligentnymi dialogami! Mama Tadzia zwana DJ Daje Radę, ginie w wypadku samochodowym. Idzie do nieba, ale nie zagrzewa tam długo miejsca, bo chce wracać do synka. Bóg wysyła ją do piekła, ale i tam nie czuje się dobrze bo wie, że jej synek czeka na nią. Wędrówka przez piekło i ucieczka stamtąd, potwierdza tylko dążenie matki do powrotu na ziemię. Tymczasem Tadzio siedzi w szafie i z tej perspektywy słuchamy jego opowieści. Wychowuje go co prawda ciotka Renata, ale wciąż brak mu matki i wciąż o niej opowiada.
Reżyser spektaklu Jakub Krofta znalazł świetny odpowiednik sceniczny tej historii. Ta wędrówka matki Tadzia przez niebo i piekło zadziwia nas trafnością życiowych prawd, rozśmiesza do łez komizmem, ale również powoduje refleksję: konsekwencja a czasem upór dają rezultaty! Bardzo funkcjonalna scenografia Matyldy Kotlińskiej, przystaje do naszych wyobrażeń o tych zaświatach, a całości dopełniają przepiękne kostiumy – postaci zarówno z nieba, jak i piekła. Bardzo głośna chwilami muzyka (wszak mama Tadzia jest DJ, on sam też w końcowej scenie prowadzi dyskotekę) autorstwa Grzegorza Mazonia, czyni spektakl współczesnym, ale nie odbiera uroku opowiadanej historii. Odnotujmy także świetny ruch sceniczny autorstwa Anity Jankowskiej, zwłaszcza w scenach gonitw w piekle. Niemal mistrzowskie operowanie światłem to dzieło Damiana Pawelli. Największym wszakże hitem (nie waham się użyć tego określenia) są projekcje multimedialne Jakuba Lecha. To, coś na kształt efektów specjalnych w filmie. Zapada w pamięć – rodem jak z gwiezdnych wojen – scena zmagań wysłannika nieba z Lucyferem, albo Boga miotającego piorunem. To trzeba po prostu zobaczyć!
Pora na wymienienie obsady i to obsady znakomitej. Agata Kucińska, jako mama Tadzia jest pełna ciepła, tęsknoty za synkiem i przemożnej chęci wydostania się tak z nieba, jak i z piekła. Nic nie jest jej w stanie zatrzymać. Niemal czujemy na widowni tę siłę, która pcha ją do powrotu na ziemię. Początkowo poważny i godny jest święty Piotr – czyli Radosław Kasiukiewicz, który z czasem traci cierpliwość w zetknięciu z mamą Tadzia. Nie wytrzymuje w końcu i on, święty przecież. Dostojny i dobrotliwy, ale przy tym zabawny jest Bóg w wykonaniu Tomasza Maśląkowskiego, zwłaszcza w scenie układania krzyżówki. Salwy śmiechu wywołują dialogi Lucyfera – Grzegorza Mazonia, z Belzebubem – Konradem Kujawskim. zasiewają tym w widzu wątpliwości – czyżby diabły były aż tak ograniczone? Przyciągąją naszą uwagę także Sandalfon – Sławomir Przepiórka wysłannik nieba do piekła, jak i Diablica Mania –Jolanta Góralczyk. Jest ona nadopiekuńczą mamą terroryzującą swojego syna Diabła Osmółkę – Marek Koziarczyk. Edyta Skarżyńska początkowo zasadnicza, później pełna ciepła – ciotka Renata.
Zaskakujące zakończenie, którego Państwu nie zdradzę, poprzedza wzruszająca scena. Bóg pozwala mamie Tadzia zadzwonić – oczywiście ze smartfona – do synka. Ten wiedząc, że mama czuje się dobrze, zgadza się aby została w niebie. -Ale od czasu do czasu sobie pogadamy prawda?- pyta.
Ten spektakl porusza nas swoim ciepłem, emocjami i zarazem dodaje otuchy. Ci, którzy odeszli myślą o nas, pamiętają i czasem rozmawiamy z nimi. Daje też nadzieję, że mama zawsze da radę i potrafi nawet przejść piekło i niebo, aby nas znaleźć. Ten spektakl gorąco Państwu polecam, nie tylko przed świętami. Koniecznie go trzeba zobaczyć razem ze swoimi dziećmi!
tom